2 lut 2013

sale part 2


ostatnie dni wyprzedaży 
wiec postanowiłam wykorzystać!

udało mi się upolować tunikę/ sukienkę, która baardzo mi się podobała
ale nie aż tak bardzo aby zapłacić za nią 100zł...
płaszczyk na chrzciny
( na początku grudnia miałam do wyboru ten- bardziej nadający się na chrzciny lub ten, który mi się bardziej podobał... oczywiście wybrałam drugi)
skórzane botki- za duże, ale liczę, że na wiosnę będą idealne
jeansy z ćwiekami < 3 ' na przyszłość'
leginsy moro
( Łucja już jest w ich posiadaniu, ale czasem jak coś mi się bardzo podoba, to kupuję w kilku rozmiarach)
rajtki- ich nigdy mało:)
no i najważniejsza zdobycz! balerinki z H&M za uwaga 10zł!!!
jedne jedyne, bez papierowej metki w kolorach pasujących do sukienki do tego w odpowiednim rozmiarze... 
stwierdziłam, że nawet jak będzie kilometrowa kolejka i mam stać godzinę to tak uczynię





















all- zara





Luśka z rana czeka na śniadanie
dziś szef kuchni serwował jajecznicę 
takich zapachów narobił, że trzeba było okna otworzyć i przewietrzyć dom!
















4 komentarze:

  1. OoOo wkoncu trafiłam na kogoś kto tak jak ja kupuje te same ciuchy tylko w przyszlosciowych rozmiarach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie ważne jest czy ciuszek jest z nowej kolekcji, sprzed 3 lat czy nawet perełka wychaczoną w SH;) a często szkoda mi pakować w karton niektóre ubranka, potem myślę sobie "o teraz by pasowało..."

      Usuń
    2. Jak byłam w ciąży kupowałam jak szalona, niektórych ubranek nawet nie założył bo urodził sie o rozmiar za duży niż ubranka ;)
      Teraz tez z żalem odkładam do pudel i wypożyam koleżankom których chłopcy zaraz sie urodza. Stoczyły o nasze ciuchy niezła batalię miedzy sobą.
      Teraz zdecydowanie większa frajdę sprawia mi kupowanie czegoś małemu niż sobie ;)

      Usuń
  2. Oj tak, strojenie dziewczynek jest o wiele przyjemniejsze:) Mamy to wiedzą

    OdpowiedzUsuń