27 kwi 2016





od 2 tygodni codziennie wieczorem obiecuję sobie, że siądę i się odezwę 
dam znak życia
od tygodnia nawet otwieram nową kartę i się w nią wpatruję przez chwilę
potem słyszę płacz Kosmy... kasłanie Łucji ... jak już odejdę od laptopa to wracam do niego w środku nocy by go  zamknąć 
w dnień nie ma mowy abym siadła 'spokojnie'
totalnie offline nie jestem, bo na insta łatwo i szybko być na bieżąco 
ale mam niezłe zaległości w serialach :)

staram się jak najwięcej spacerować z dzieciakami
do niedawna woziłam Luśkę samochodem do przedszkola
w tym czasie PTata zostawał z Kosmatym, który był świeżo po przebudzeniu
temperatura przed 8 rano nie sprzyjała tuptaniu z wózkiem i jęczącą, zaspaną prawie 4latką 

budzik mam nastawiony na 7.20
ale rzadko się zdarza bym jeszcze spała o tej godzinie
zwykle już mam na sobie 'dres' i budzę Łucję
szybko się zbieramy, pakuję Kosmę do wózka i maszerujemy 
cały km w jedną stronę :) Lu ostatnio pokonuje go na hulajnodze 
więc jest trochę szybciej :)

przed południem Młody zasypia a jak w tym czasie mam czas na ogarnięcie codziennego armagedonu
który pozostawia po sobie huragan Lucy 
no teraz z "Kosmiczną pomocą" zamieniają nasze mieszkanie w pobojowisko 
zanim się obejrzę jest godzina 15... na 16 o ile pogoda pozwala ruszamy po Lu
czasem się uda i Kosma idzie spać po raz drugi  ( o ile wcześniejsza drzemka nie trwała 2-3 h) 
wyczekuję godziny 19 coby wpakować ich do kąpieli i kłaść spać :)
by czas szybciej zleciał ruszamy na plac zabaw, podwórko lub rundkę po osiedlu
oczywiście kończy się tak, że skład zasypia o 21

zmęczona jestem, ziewam od godziny 17 
padam razem z dzieciakami, bo z rana być w miarę przytomna
kawy nie piję, chyba że to lekka latte z syropem karmelowym
bardziej dla przyjemności niż powera
cierpliwa nigdy nie byłam, ale i tak nie jest źle :)
brakuje mi czasu dla siebie, ale spełniam się w obecnej roli
nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu...
już bym chciała kolejne dziecko, a jak mój mąż już wygra w totka będziemy mieć pięcioro! a co :D :D 

























2 komentarze:

  1. znam to doskonale, moje pociechy trochę starsze 92 i 6 lat) ale nieźle dają popalić :) a tez mogłabym mieć 5 choć wyczekuje tej godziny 19 jak zbawienia:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń