11 cze 2014

"tata już lepiej..."


godzina 23 z hakiem, Lu zaczyna pokasływać
PTata ( alergik, po ataku astmy...) panika
wie jak to jest jak się nie da normalnego oddechu złapać
jak to jest kiedy trzeba płucom pomagać oddychać

pierwszy raz w życiu wzywałam karetkę...
w stresie na policję zadzwoniłam

wyniósł ją na chłodną klatkę cały czas oklepując
w końcu zaczęła normalnie oddychać
"tata juś jepiej... juś jepiej..."
chwile po tym po raz pierwszy czuje jak moje dziecko robi się rozpalone
pierwsza w życiu gorączka
pierwsza w życiu podróż karetką ( modlę się aby ostatnia)

jadę z nią ja, grzecznie siedzi na moich kolanach zawinięta w kocyk
podziwia i komentuje światła latarni 
obiecałam jej, że jak wstanie pojedziemy do Zosi
" mama, jedziemy do Zosi?!"
krócej jechałyśmy niż na karetkę czekaliśmy
na miejscu kolejkaaaaaa
czekaliśmy 3 h 
zdecydowałam, że wchodzi z tatą...
jako jedyna płakała... a ja siedziałam pod drzwiami
aby sama się nie rozryczeć powtarzałam sobie, że ona tak zawsze przy badaniu stetoskopem 
Pani Dr stwierdziła, że to tylko kaszelek
dała receptę na syropki i do domu
rozczarowanie
ale nie spowodowane 'wypisem' tylko diagnozą
nie chciało nam się wierzyć w to że to 'tylko kaszelek'
zwłaszcza PTata...

przed siódmą dzwonimy do lekarza, który jeszcze małego PTatę leczył
powiedział że przyjedzie po 19
czekamy
od rana dwa razy zbijaliśmy gorączkę

Pan Dr jeszcze bez badania stwierdził że to z krtanią jest coś nie tak
po jednym kaszlnięciu- szczeknięciu !
(najlepsze, że w karetce ratownik medyczny powiedział to samo...)
2 dni nebulizacji z 1 ml sterydów, ma pomóc
musimy się też przygotować na nawroty
musimy wszędzie ze sobą wozić nebulizator i sterydy...

nie ma to jak płacić tysiącpińcet zł na zus
a jak już przyjdzie co do czego czekasz w kilometrowej kolejce
na lekarza który ze zmęczenia... niedouczenia... lub nie wiem jakiego powodu
nie jest w stanie pomóc dziecku
i wszystkich z kwitkiem do domu odsyła
'proszę wrócić jakby się gorzej zrobiło'
jak można powiedzieć coś takiego matce, która przychodzi bo jej dziecko cierpi???????!!!!!!!!

-





19 komentarzy:

  1. Ja pierdziele ! Wspolczuje :( moj brat tak miał ... Strasznie to przeżywaliśmy . Dlatego wiem co czujesz . Biedna niunia , to niesprawiedliwe , ze dzieci musza tak cierpieć . Tekst " prosze przyjechać jakby sie pogorszyło " porazka :( dzieki Ci pani za moja niemiecka służbę zdrowia . Trzymajcie sie dziewczyny !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej biedna Lusia!!! dobrze że szybko jej się polepszyło i że drugi doktor dał już odpowiednie leki!!
    i widzę że wtorek obie miałyśmy bardzo ciekawy u nas zwichnięcie ręki tez 2-3h czekania i przeraźliwego płaczu Milki... a lekarz na izbie przyjął nas potwornie już prawie wiązankę puszczałam a M zaciskał pięści! brak słów na NFZ
    kasiakuzniki

    OdpowiedzUsuń
  3. No i mnie rozryczałaś, bo ostatnio poznałam pierwszego w życiu lekarza z powołania, który nam pomógł bez patrzenia na region i skierowania, bez papierkologii i za podanie ręki trzymał w gabinecie godzinę... czemu to pierwsze takie doświadczenie w życiu.
    A Lusia kochana i silna niech zdrowieje i nie wraca już do bolących wspomnień. Ściskam wirtualnie, bo wiem co czuje Mama.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałam taką diagnozę, że wrócić jak się pogorszy tylko w innej sytuacji. Współczuję. Niech Lu wraca do zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też miałam taką diagnozę, że wrócić jak się pogorszy tylko w innej sytuacji. Współczuję. Niech Lu wraca do zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasza myszka miala ostre zapalenie krtani, w nocy wizyta domowa, dostalismy skierowanie do szpitala ale po co karetke wzywac tak nam powiedziala a mi dziecko juz oddech traci, w szpitalu sterydy, adrenalina, po kilku dniach bylo lepiej, wrocilismy jednak bo za szybko nas wypisali, mala zlapala odemnie infekcje, to bylo w styczniu, byly mega mrozy, od tego czasu uwazalismy na kazdym kroku na infekcje, izolowalismy sie od chorych, tez wozimy sterydy, jednak odpukac narazie sie nie powtorzylo, co jest jednak wazne: ostre. Zapalenie krtani jest NIEBEZPIECZNe dla zycia dziecka, krtan szybko robi sie obrzeknieta, charakterystyczny jest szczekajacy kaszel, jak nie ma w domu lekow to trzeba wyniesc malucha na zimne powietrze zaniesc w poblize uchylonej lodowki, zamrazarki i wzywac pogotowie. 1 raz zawsze jest straszny, potem wiadomo co robic. Strach jednak jest zawsze kazdy inny kaszelek budzi niepokoj. Na szczescie krtan dojrzewa dzieci z tego wyrastaja. Pozdrawiamy i zdrowia zyczymy. Joanna

    OdpowiedzUsuń
  7. kochana rozumiem cie po stokroć patrz nasz wpis o "izbie przyjęć" tyle, że u nas Pani doktor z oddzialu nie chciała zejść na izbe bo u nich od 18 jest dyżur a tak tylko do kartek się fatygują, ale nie widząc Kariny z 4p zaproponowala nam 24h na oddziale, a jak wkoncu badanie doszło do skutku to było takie że szkoda gadac i na receptę tez kazala czekac do 18 wrrr.. Jak wiesz ja unikam postów o naszym życiu ale tego nie umiałam przemilczec

    OdpowiedzUsuń
  8. nie no to już się nadaje do gazety/telewizji co oni wyprawiają
    ale powiem Ci Karola, że do nas przy NAdii 41 st gorączce pogotowie nie przyjechało w ogóle rozumiesz to powiedzieli mi przez telefon że oni do gorączki nie jeżdżą !!!
    ja spanikowana jak jasna cholera nie wiedziałam co robić a tu pogotowie - mimo iż to ich obowiązek przyjechać do dziecka - odmówili, byłam wściekła, bezsilna i w ogóle miałam ochotę wysadzić ich w kosmos, na szczęście obyło się bez powikłań bo wtedy to bym im już z pewnością nie darowała !!!
    ale tak to już u nas w PL jest zapierdalają na tysiąc etatów i tylko ludzi z kwitkiem odprawiają a sobie odznaczają haczykiem kolejną załatwioną osobę, nie dziwię się później że ludzie umierają w poczekalni - KUR*** co za kraj
    trzymajcie się cieplutko dziewczynki i oby to był pierwszy i ostatni atak :****

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam te temat, bo sama jestem alergikiem i mój syn również. Też brał te sterydy na kaszel :-( Karetką też kiedyś w nocy jechaliśmy bo wymiotował bez przerwy przez godzinę i leciał przez ręce. A w szpitalu po zrobieniu jednego badania stwierdzono, że nic mu nie jest. Jedynie odwodniony się zaczął robić. Nie pozwoliłam go zostawić i zabrałam do domu, żeby go tam samemu nawadniać. Do dziś nie wiemy co to było, bo przez kilka godzin prawie nie było z nim kontaktu, a wymioty też nie wiadomo skąd :-( Lekarze potrafią być nieludzcy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj biedactwo:)Wiem co przeżyliście bo moja siostra miała ataki duszności właśnie przez krtań...pół dzieciństwa spędziła w szpitalu a rodzice na zmianę z Nią siedzieli...Oby to nie było z tym związane bo Nikomu tego nie życzę tak samo

    OdpowiedzUsuń
  11. o kurcze, to mieliście przygody :(
    Ja po ostatnie wizycie u chirurga o której pisałam na blogu stracilam wiarę w lekarzy bo jak naskoczył na mnie, że z taką głupotą przychodzę to normalnie się poplakałam :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi to już szkoda słów. Miałam tyle perypetii z lekarzami, ze szpitalem... Agatkę zapisałam do prywatnego centrum, bo płacę i wiem za co. nie czekam mam wszystko na telefon i on-line. Ale niestety nawet prywatnie niejeden lekarz nie potrafi podejść do człowieka właściwie i zbadać go dobrze, o tym też nie raz niestety się przekonałam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no my ogólnie się prywatnie lub domowo leczymy ale przy duszącym się dziecku tylko karetka...

      Usuń
  13. Nie zazdroszczę i oczywiście , życzę Wam i Lu oby ta przygoda była ostatnia !
    Państwowa służba zdrowia w naszym kraju to temat rzeka jak Jasiek po szczepieniu trafił do szpitala to myślałam ze dam sie pokroić, żeby ktos tylko mu pomógł a jedyne co słyszałam to "cierpliwości" " prosze czekać " "nie wiem trzeba zapytać lekarza" na pytanie gdzie lekarz ?? "Aaa to ja nie wiem przecież nim nie jest"
    Nikomu nie życzę sie przekonać jak moze byc w naszym szpitalu Polskim

    OdpowiedzUsuń
  14. też znam ten temat... mój brat miał astmę oskrzelową i alergię o dziwo po 16latach leczenia wyszedł z tego...ale każdy kaszel dla nas był koszmarem...

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeżyliście ciężkie chwile, życzę by inhalacje pomogły i wiecej to się nie powtórzyło!
    Co do lekarzy, to za każdym razem jak coś jest S. to uderzam do naszego prywatnego pediatry, który zawsze przyjedzie, bądź telefonicznie poinstruuje co robić... Prawdziwy lekarz z powołania. S od państwowej służby Zdrowia staram się trzymać z daleka.
    Ściskam was dziewczyny wirtualne, bo wiem co czułaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i my raczej prywatnie/ domowo się leczymy... ale niestety gdy dziecko ma problemy z oddychaniem to tylko karetka i szpital... dobrze, że wezwaliśmy dr do domu
      dzięki :)

      Usuń
  16. Aż ciarki mi przeszły :( Duuuużo zdrówka dla Lu !

    Spódniczka cudna ,marzy mi się ona już od jakiegoś roku :/ jest rewelacyjna !:)
    http://swiatamelki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :)
      -
      a na spódniczkę zbierałam od roku :) pisałam z panią z mousehouse i odradziła mi dla 'maluszka' :)
      cieszę się że wcześniej nie kupiłam

      Usuń