ostatnio Paweł opowiadał mi o audycji jaka leciała w radio
w skrócie... byłą o facebook'u i zamieszczanych tam zdjęciach
o tym, że ludzie ( znajomi) po oglądanych zdjęciach wyobrażają sobie tegoż człowieka i jego życie codzienność
zdjęcia z wyjazdów myślimy sobie ile to on nie podróżuje
uśmiechnięte dzieci a w tle zawsze porządek?!
czy to w ogóle możliwe... życie idealne :)
tylko w realu wygląda to troszkę bardziej skomplikowanie
przypomina mi sie sytuacja jeszcze z okresu ciazy
gdy na swój prywatny profil wrzuciłam na poczatku roku fotkę
pod zimową kurtką rysował się ciążowy brzuch
wyjątkowo ładne zdjęcie, ja uśmiechnięta
posypały się 'lajki' i komentarze
' promieniejesz...' 'ciąża ci służy...' etc
mąż mój szanowny śmiał się, że wystarczy jeden uśmiech a ludzie myślą jak jest wspaniale
"szkoda, że nie wiedzą że na co dzień wiecznie sfochowana"
.
kilka dni temu usłyszałam, że PTata na blogu zawsze śpi
( coś w tym jest, no ale śpi codziennie:P
a ja wstaję przed nim i uwielbiam widok wtulonej w niego Łucji)
Luśka uśmiechnięta, nienagannie ubrana i czysta
no ale to tylko zdjęcie, zrobienie trwa sekundę
chwile później:
... zaliczona gleba, brudne podarte na kolanie spodnie...
...rozlewa się picie...
albo lepiej, dziecko zorientowało się że robię zdjęcie i jeden wielki krzyk
" mama nie rób mi zdjęciaaaaa!"
tak więc dziś inne fotki
w ciągu dnia takich sytuacji mogłabym uwiecznić wiele
ale raczej zajmuję się tłumaczeniem, które moje dziecko ma w głębokim poważaniu
Łucja na fochu,
krzycząc... płacząc... tupiąc... i skacząc ze złości..
na całe szczeście JUŻ nie kładzie się na ziemi i nie wali w nią głową !
bo ona na spacer do Łazienek Królewskich na rowerku jechać chciała
( PTata był w trakcie pakowania go do bagażnika)
bluza- PlePle; jeans'owe leginsy- Reserved; buty- Converse; chustka i czapka- Several Moments
a Kosma w tym czasie grzecznie spał sobie w foteliku
chwilę wcześniej przełożony z gondoli
ani piknął!
w sumie cały spacer
( licząc przełożenie w wózek pod Łazienkami i potem z powrotem do fotelika)
ale na jego bunt przyjdzie jeszcze czas :)))
Jak ja cię doskonale rozumiem ;) u nas też jest krzyk, wymuszany płacz i tupanie ze złości ( a podobno mądrzy ludzie uznali że bunt mija - uspokaja się w 3 roku życia... właśnie to widzę) u nas takie akcje zdarzają się tylko w domu, na dworze i na spacerach grzeczna (często słyszę jakie to mam grzeczne i ułożone dziecko... ta jasne ;)) Na szczęście nigdy nie rzucała się na podłogę... Trzeba liczyć, że to w końcu minie...
OdpowiedzUsuńKażde dziecko ma lepsze i gorsze dni. Lusia wygląda ślicznie nawet jak się złości :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas ... czasami się zastanawiam czy w sanatorium mnie nie zamkną a najgorsze jest to ze nie usiedzi na tyłku ani minuty co tam minuty 10 sekund nie usiedzi. Nawet podczas jedzenia. Ciągle się wierci marudzi krzyczy itp. Czasami to już normalnie mi wstyd za siebie ze nie umiem nad nią zapanować .. pozostaje więc nadzieja ze minie ... no oby
OdpowiedzUsuń