8 lip 2013

Wigry dzień dziewiąty



to był bardzo dziwny ( ciężki ) dzień
ciągle coś, niezliczona liczba upadków Łucji, mój guz na czole, przygryziona warga
zazdrość!
no i najgorsze- Lu utopiła w misce mój telefon ( przez noc się suszy i chyba wyjdzie z tego!)

jak co niedziela msza- tydzień temu była tu na miejscu ( brat gospodarza jest ks)
a dziś się wybraliśmy do Klasztoru
potem kawka i lody:)
 spacer po wsi i pod wieczór powtórka z rozgrywki- wyprzedaże :)))

a potem się zaczęło, zostałyśmy same z Ciocią N
Zuzia w dzień spałą nadprogramowo więc był problem na wieczór, 
gdy odciążałam zmęczoną Mamuśkę Lu nagle załączała się mega zazdrość
do tego stopnia, że agresywnie się zachowywała w stosunku do Zu...
jak już Zuza zasnęła to Łucja nagle za Tatą zatęskniła i ze strasznym żalem wołała
"tata papa" i histeria!
po 22 usnęła więc ja mam dość na dzisiaj 
!!!



opublikowano dzień później!









































































4 komentarze:

  1. Jednym słowem dzień pełen przygód ;D

    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj są takie dni, że człowiek tylko czeka aż ułoży się do snu... a wtedy zazwyczaj ten czas się przesuwa w nieskończoność... ale macie chociaż piękne zdjęcia. A maluszki lodem uświnione mnie rozczulają niesamowicie- boska Lu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    czy nie chciałaby Pani sprzedać pare ubranek?:) Jeśli tak to proszę o kontakt:moniczkar@tlen.pl
    nigdzie nie mogłam znaleźć Pani maila;)
    Pozdrawia,

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń