Wigry dzień siódmy

dzień zaczął się leniwie, do jakiejś 10 siedzieliśmy w pokoju

( Pan Tata wyjątkowo odpuścił poranne łowienie,

 może dlatego, że wczoraj złamał wędkę, utopił telefon {działa} i kluczyki do samochodu)

o 11 to co tygryski lubią najbardziej- wyprzedaże w Suwałki Plaza 

Pan Tata śmieje się ze mnie, że ja zwiedzanie każdego miasta zaczynam od Centrum Handlowego

choć trasa krótka Łucja usnęła nam w samochodzie, ale udało nam się ją do wózka przełożyć bez budzenia !!!!

poszła z Tatą w kierunku Reserved, a ja w tym czasie buszowałam w H&M  na dziale dziecięcym...

( Zary niestety nie ma)

potem jak już zjechałam na dział damski dołączyli do mnie

na koniec szybkie zakupy spożywcze i nad wodę!

od razu został wykorzystany mój łup- mini wiaderko z łopatką i foremkami ( za całe 10zł)

następnie obiad i... co tu robić?

plan spacer, ale nagle grzmieć zaczęło więc wsiedliśmy w samochód i wylądowaliśmy w klasztorze na kawce

trochę pokropiło 

zrobiło się przyjemnie i po 17 ruszyliśmy na rowery

Lu ziewała strasznie, ale zależało nam aby ją 'przeciągnąć' do kąpieli (19.00)

standardowo mimo zmęczenia, zamiast spaść od razu jeszcze by się pobawiła

pogadała z Babcią A przez telefon i usnęła ;)

opublikowano dzień później! 

insta...